Niemiecki, poczytny LP Magazin opublikował test wzmacniacza Egg-Shell Prestige 12WKT.
Poniżej prezentujemy jego tłumaczenie na język polski.
Test pojawił się w listopadzie 2015 w wydaniu magazynu datowanym już na nowy rok 2016 (kwartalnik)
Kliknij by obejrzeć PDF z recenzją w oryginale
[banner_box image=”http://egg-shell.com/wp-content/uploads/2015/12/LP-Magazin_Egg-Shell_Prestige_12WKT.png” icon=”fa-download” title=”Oryginalny materiał w j. niemieckim” url=”http://egg-shell.com/wp-content/uploads/Egg-Shell-Prestige-12WKT_test_LP-Magazin_116_screen.pdf”] Pobierz dokument PDF [/banner_box]
Wzmacniacz lampowy
Egg-Shell Prestige 12WKT
RECENZJA
Wzmacniacze lampowe wykorzystują znaną i ugruntowaną technikę, więc pionierskich innowacji trudno tu raczej oczekiwać. Jednak świeżość, którą w ramach istniejących możliwości technicznych mogą zaoferować różne warianty wykonań, reprezentuje sobą, szczególnie piękny, wzmacniacz stereofoniczny Egg-Shell.
Björn Kraayvanger jest – przepraszam za mą dosadność – szaleńcem na punkcie Hi-Fi. Jest moim kolegą od wielu lat. Pewnego razu zaryzykował i zmienił front by otworzyć małą, nazwaną od imienia swego synka, firmę Len-HiFi, dystrybuującą śliczne cudeńka umilające życie audiofilom. Obok współpracy z firmą Audioplan zbudował własne portfolio – zorientowane według własnego uznania i kaprysu, ale zawsze z okiem (i uchem) skierowanym na rynek audio. Niedawno zadzwonił do mnie zachwycając się polskim wzmacniaczem lampowym o nazwie Egg-Shell , której nazwę, mówiąc otwarcie, odebrałem jako nieco egzotyczną. Już kilka tygodni później w drzwiach stanął kurier z jednym dużym i jednym małym pudłem dostarczając nam świeżo wyszukane na wschodzie Europy urządzenie do przeprowadzenia testów.
Ponieważ kilka wzmacniaczy lampowych już w naszym życiu widzieliśmy, więc nasze podniecenie utrzymywało się w normie, co jednak po rozpakowaniu uległo całkowitej zmianie. Nazwę to jeszcze dobitniej – co za wspaniały Design!
W dobrej cenie 3.600,- Euro otrzymuje się wartościowy i elegancki wzmacniacz lampowy, który nie wydawszy jeszcze ani jednego dźwięku prezentuje się świetnie w swoim racku Hi-Fi – szykowna, pomalowana lakierem metalicznym powierzchnia i dobre wykończenie dają wielką przyjemność już w dotyku Egg-Shella.
Kilka finezyjnych chwytów optycznych (które każdy widział w czym innym) spowodowało, że Prestige 12 WKT okazał się prawdziwym strzałem w dziesiątkę, ściągającym na siebie uwagę: niebieska szyba, która zajmuje dwie trzecie powierzchni frontowej, czyni dla efektu optycznego niezwykle wiele – na naszych zdjęciach jest to w połowie tak urzekające jak w rzeczywistości. Zwierciadlane powierzchnie wewnątrz powiększają wzmacniacz optycznie i do tego jeszcze lampy mocy ułożone w układzie „V”, sterczące po bokach centralnego „bloku silnikowego” – to wszystko sprawia, że Egg-Sshell ma w sobie wiele z amerykańskich krążowników szos i grających szaf lat pięćdziesiątych – fantastyczne!
We wnętrzu ciężkiego urządzenia zapakowana jest tradycyjnie wielka ilość żelaza: za lampami „siedzą” pod swoją własną osłoną zasilacz z odpowiednio ciężkim transformatorem i oba przetworniki wyjściowe (transformatory głośnikowe) zoptymalizowane do lamp KT88. Ponieważ układ nie posiada samodopasowującego się układu „bias” użycie KT88 było jedynym możliwym wyborem.
Wzmacniacz pracuje w trybie „single-ended” bez sprzężeń zwrotnych – układ taki wymaga, po pierwsze elementów wysokiej jakości z możliwie jak najmniejszym odchyleniem od wartości, a po drugie wielkiej dyscypliny przy produkcji. Rzut oka do wnętrza Prestige rozwiewa obie te wątpliwości – wykonany według starej szkoły, luźno „podrutowany” układ jest wykonany czysto i porządnie. W konsekwentny sposób zbudowany został również lampowy zasilacz: lampa 5AR4 pracuje jako prostownik przed rozbudowaną filtracją napięcia stałego.
W trochę niezwykły sposób jawi się także układ przedwzmacniacza, który z dwoma podwójnymi triodami 6SN7 na wejściu, sterującymi następnie dwoma pentodami EF86, pracuje jako stopień sterujący końcówką mocy – jest to coś więcej niż „obsadzenie” w wielkim stylu.
Jeszcze kilka słów odnośnie wzornictwa: bordowe malowanie specjalne już doceniliśmy – wersje podstawowe są wyposażone znacząco mniej spektakularnie. Zasadniczo jednak mogą zostać zaspokojone dowolne, związane z kolorystyką życzenia klientów. Dalej, na magnetycznie mocowanej pokrywie może zostać wydrukowana dowolna, zgodna z dostarczonym wzorcem grafika. Także forma frezowanych otworów wentylacyjnych może zostać dopasowana do życzenia klienta. I na dobre zakończenie także szyba frontowa może być w dowolnym kolorze oraz z dowolnym prześwitującym obrazkiem: przykładowe impresje znajdują się na stronie producenta.
Od strony wejść Egg-Shell oferuje trzy wejścia liniowe, siła głosu regulowana jest stylowo wielkim walcem znajdującym się pod przełącznikiem wejść lub zdalnie. Już sam nadajnik zdalnego sterowania jest argumentem dla zakupu Egg-Shell: w ręku trzyma się dopasowaną kolorystycznie drewnianą kulę bez widocznych guzików. Wykorzystując czujniki żyroskopowe pilot reaguje na ruch obrotowy i przesyła go dalej, jako polecenie zmiany głośności do wzmacniacza. Funkcjonuje to dobrze i jest świetnym pomysłem choćby ze względów estetycznych!
Do zacisków wyjściowych mogą zostać podłączone głośniki o impedancji znamionowej cztery lub osiem omów. Wzmacniacz nie miał łatwego zadania, bo podpięte głośniki Ascendo D7 ze swoim niskim współczynnikiem sprawności nie są predysponowane do sterowania przez lampę w układzie „single-ended” o mocy 10W na kanał. Ale: impedancja i charakterystyka fazowa kolumny nie są krytyczne, dlatego pomimo wszystko spróbowaliśmy.
I – pełne zaskoczenie – polski „piękniś” zagrał z pełną siłą i nasyceniem. Przy wzmacniaczach lampowych, a zwłaszcza przy wykonaniach „single-ended” zwracamy zawsze uwagę najpierw na zakres tonów niskich: czy się nie rwą, czy nie są za płytkie? Krótka, zwięzła odpowiedź: NIE, Egg-Shell nie ma słabego punktu, on toczy bas i nim rządzi – dynamika i sterowanie basem są tu pełne. Powyżej zakresu średnio-tonowego wzmacniacz daje jeszcze raz odpowiedni gaz: gładkość i otwarcie – nie gubi szczegółów. Przy dynamicznym repertuarze pop jest tak samo dobrze, jak przy orkiestrowej klasyce – nie ma tu oczywiście tego wielkiego spokoju i niezależności jaką oferuje np. Synästec, ale 12WKT przebija się dzielnie swoim własnym, szarmanckim brzmieniem. Jeszcze dynamiczniej radzi sobie z głośnikami o wyższej sprawności, takimi jak wielkie Trenner & Friedl Isis, z którymi obie lampy końcówki osiągają wielką formę.
Thomas Schmidt
[clear]
[row]
[one_half]
[/one_half]
[one_half]
Pomiary i wyjaśnienie:
Zachwycająco liniowy przebieg pasma przenoszenia Egg-Shell w całym zakresie częstotliwości. W rozwiązaniu poziom opada krótko przed granicą słyszalności 20kHz. W porządku jest odstęp od napięć pasożytniczych (odstęp sygnału od szumu) -87,3dB oraz przesłuch między kanałami -71,5dB. Prestige dostarcza moc około 10W na 4 i 8 omach ze współczynnikiem zniekształceń 2-3%. Powyżej zniekształcenia rosną. Dla wzmacniacza lampowego w układzie „single-ended” są to wartości oczekiwane. Pobór mocy bez obciążenia wynosi 125W, a z obciążeniem nie jest wyższy.
[/one_half]
[/row]
Podsumowanie:
Jasne – Encore 7 Egg-Shell produkuje swój własny dźwięk. Czyni to jednak w sposób tak szarmancki, że chętnie się go słucha godzinami. Mocnymi extra-punktami są: możliwość zamówienia przez klienta swego własnego wykończenia i „dowcipny” sposób zdalnego sterowania.
Materiał muzyczny:
Ludwig van Beethoven Violinkonzert; Franz Liszt Klaviersonate h-moll, Oleg Maisenberg; Ludwig van Beethoven Sämtliche Sinfonien, Gewandhausorchester Leipzig, Franz Konwitschny; Patricia Barber Café Blue; Miles Davis Sketches of Spain, Oscar Peterson Trio We Get Requests
Sprzęt towarzyszący:
Gramofon: Hanss Acoustics T-30 z SME 309 i SME 5009; Przedwzmacniacz gramofonowy: Trigon Advance, MalValve Preamp Three Phono; Głośniki: Audio Physic Avantera Plus+, Trenner & Friedl Isis; Wzmacniacze porównywane: Synästec Bivium und Saxon, Heed Elixir
[row]
[one_half]
[/one_half]
[one_half]
[/one_half]
[/row]
[row]
[one_half]
[/one_half]
[one_half]
[/one_half]
[/row]